mabrothrax ciekawski :)
Dołączył: 14 Mar 2016 Posty: 37 Przeczytał: 6 tematów
Pomógł: 2 razy Skąd: Warszawa
|
Wysłany: Nie 18:40, 06 Sty 2019 Temat postu: Łepek wieczorową porą |
|
|
Łepek wieczorową porą
W czasach studenckich, późną nocą, wracałem z wieczornej sesji RPG u kolegi z roku. Po drodze miałem jedną przesiadkę między dwoma autobusami linii nocnych. Ta przesiadka wypadała akurat po środku sporego rejonu przemysłowego, który w godzinach nocnych był zupełnie wyludniony.
Na przystanku czekałem tylko ja i jakiś wstawiony łepek w wieku licealnym. Autobus długo nie przyjeżdżał i w końcu stało się jasne, że kurs musiał wypaść z rozkładu. Pewnie pasażerowie znowu rozwalili drzwi, albo wszczęli jakąś awanturę. W każdym razie następnego autobusu należało się spodziewać najwcześniej za godzinę.
Łepek zaklął i zapalił papierosa. Zastanawiając się czy opłaca mi się iść do domu pieszo, zawiesiłem wzrok na nieskazitelnie białych adidasach chłopaka. Wyglądało, że wracał z imprezy, ponieważ był odstawiony jak na wesele, obficie zlany męskimi perfumami... oraz lekko pijany. Z postawy i wyrazu twarzy wnioskowałem jednak, że impreza się nie udała.
- Hej, masz rozwiązane buty - poinformowałem grzecznie łepka, gdyż obawiałem się, że w tym stanie może wybić sobie zęby.
Łepek spojrzał na mnie pogardliwym wzrokiem.
- To je kurwa zawiąż.
- Ale to ty masz rozwiązane buty, nie ja - sprostowałem uprzejmie.
- Więc mi kurwa zawiąż te jebane buty, zamiast pierdolić głupoty - wycedził przez zęby chłopak patrząc na mnie tak, jakby za chwilę miał mi wyjechać z bańki.
W sumie fajna sprawa, legalnie uklęknąć przed obcym kolesiem i zająć się jego butami. Rozejrzałem się wokół, ale poza sporadycznie przejeżdżającymi samochodami w okolicy nie było zupełnie nikogo. Wzruszyłem ramionami, podszedłem do łepka, przyklęknąłem, a następnie powoli i starannie zabrałem się do sznurowania mu adidasów. Jakby co, to nie robiłem przecież nic złego.
Już samo dotykanie butów, które miał na sobie, było ekstremalnie przyjemne. Klęczenie przed podpitym nastolatkiem podwajało te doznania. Zaś świadomość, że posłusznie wykonuję jego polecenia, graniczyła z ekstazą.
Jakieś dwie minuty później, z dużym żalem zakończyłem wiązanie zgrabnej kokardki i znów podniosłem się na nogi. Łepek popatrzył na świeżo zasznurowany but i poczerwieniał ze złości.
- Kurwa, co to jest? Nie umiesz buta zawiązać?
Nie bardzo wiedziałem o co mu chodzi.
- Tak jak lewy ma być. Jasne?
Zajebiście! Znów przyklęknąłem przed gostkiem i przyjrzawszy się sposobowi zawiązania lewego buta, skopiowałem to samo na prawym. Tak jak poprzednio, ani trochę się nie spieszyłem. Mieliśmy mnóstwo czasu a ja wyśmienicie się bawiłem. Poza tym nie szło mi najlepiej i trzy razy musiałem powtarzać. W końcu uznałem, że może być. Znów się podniosłem i zrobiłem krok w tył.
- Źle, kurwa. Jeszcze raz.
Super - pomyślałem. Choć zacząłem się zastanawiać, czy on tego nie robi specjalnie. Nawet jeśli jednak, to jakie to ma znaczenie, skoro dobrze się bawię?
Trzeci raz zabrałem się za sznurowanie białego adidasa podpitemu nastolatkowi. Wtem, tuż obok mnie wylądowała charcha. Potem następna. I kolejna. W końcu jedna trafiła na czub jego lewego buta.
- To wyczyść jeszcze to - zarechotał łepek.
Spojrzałem w górę na wyszczerzony we wrednym uśmiechu pysk. Potem rozejrzałem się wokół - nie było żywego ducha. Wyjąłem z kieszeni chusteczkę jednorazową i wytarłem chłopakowi do sucha świeżo oplutego adidasa. Sytuacja rozwijała się w ciekawym kierunku, ale jakoś nie wierzyłem, że gość lubiłby takie zabawy na trzeźwo. Musiałem więc uważać. Z drugiej strony obawiałem się, że jeśli za chwilę każe mi lizać mu buty, to nie znajdę w sobie dość siły, aby się temu poleceniu przeciwstawić.
W międzyczasie chłopak podniósł prawą nogę i oparł buta na moim lewym ramieniu, gdy ja wciąż jeszcze byłem pochylony nad oplutym adidasem. To znaczyło że jego but znajdował się teraz dwa, może trzy centymetry od mojej twarzy. Przestawałem nad sobą panować.
Znów spojrzałem w gorę. Chłopak patrzył na mnie z uśmiechniętą miną zdobywcy a z pomiędzy zębów zawadiacko wystawał mu papieros. Byłem pewien, że za kilka sekund rzucę się mu do nóg błagając, żeby pozwolił mi zlizywać brud z jego butów.
- Już? - zapytał
- Już - przytaknąłem z trudem przełykając ślinę
- To spierdalaj! - łepek odepchnął mnie butem tak nagle i mocno, że przewróciłem się na tyłek. Chłopak zaniósł się rechotem.
Wstałem, otrzepałem się i pieszo ruszyłem w stronę domu.
- Ty! Gdzie kurwa idziesz? - krzyknął za mną
- Spierdalam do domu - odkrzyknąłem trochę zły na jego ostatnie zachowanie
- Weź, zaczekaj - zawołał z tyłu.
Olałem go.
- No zaczekaj, kurwa! - krzyknął zirytowany, ale nie słyszałem w jego głosie żadnej agresji. Może tylko trochę desperacji.
Chwilę później poczułem jak wskoczył mi na plecy. Oplótł mnie nogami wokół pasa, a ramieniem wokół szyi tak, że nie mogłem się od niego uwolnić. W każdym razie nie bez dłuższej walki.
- To jadę z tobą! - zarechotał łepek poklepując mnie przyjaźnie ręką po twarzy.
Westchnąłem i ruszyłem dalej, niosąc na plecach pasażera na gapę. W sumie było nawet fajnie. A chłopaczek wcale nie był ciężki. Szkoda tylko, że kiedyś wytrzeźwieje...
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez mabrothrax dnia Nie 18:53, 06 Sty 2019, w całości zmieniany 3 razy |
|