dla fetyszystów męskich stóp

15nastolatek feet

To jest wymyślone opowiadanie.Za błędy przepraszam.

Działo się to niedawno.Mianowicie od pewnego czasu przy domu Mariana chodził jakiś 14 letni chłopak.Wiedziałem,że ma na imię Bartek.Był to wysoki,blondyn.Tak jak Marian miał długie włosy ale w przeciwieństwie do niego miał włosy uczesane "Na samuraja".Trochę mnie to denerwowało,że nas tak obserwuje.Dlaczego?dlatego,że jak byłem u Mariana zawsze chwilę potem pojawiał się on.Wtedy go nie było.Pewnie nie wiedział,że jestem u mojego chłopaka.

W DOMU MARIANA,RANO:
Ja:Wiesz,Marian trochę mnie to wkurza.
Marian:Ale co?
Ja:Ten chłopak.Czemu on się tu chodzi i nas obserwuje?
Marian:Właśnie.To trochę przeraża.Ale może nie ma się czym przejmować?
Ja:Racja,chyba trochę dramatyzuję.

Wiedział jak mi poprawić humor.Zaczęliśmy się całować,potem był sex.Długi i ostry.Od razu zapomniałem o tym chłopaku.Jednak nie do końca.Gdy się ubraliśmy i wyszliśmy na miasto wtedy zjawił się on.Byliśmy wtedy w lodziarni.Bartek był ubrany w dzinsy,czarno-białe Nike i zieloną bluzę z kapturem na zamek.

W LODZIARNI,NA MIEŚCIE:
Marian:Nie no,znowu?Dosyć!Ukrucę to tutaj i teraz.
Ja:Marian,nie!
Marian:Ty!Czemu tak za nami łazisz i nas obserwujesz,co?!
Bartek:......
Marian:Co?język ci ucieło?
Bartek:Nie,nie ucieło.Obserwuje was ponieważ chcę z tobą pogadać.Spotkajmy się dzisiaj wieczorem przy garażach.Tutaj,niedaleko.
Marian:Po co?
Bartek:Dowiesz się w swoim czasie.Teraz leć do swojego pedałka.Hahahahaha.
Marian:Grrrrrrrr.

Czuć było,że ta dwujka się nienawidzi.Marian tylko uderzył Bartka z liścia,po czym poszliśmy do domu.

DOM MARIANA:
Ja:Czego ten typek od ciebie chciał?
Marian:Spotkać się.Dziś wieczorem,przy garażach.
Ja:I ty się na to zgadzasz?to podejrzane.Czemu akurat wieczorem?
Marian:Fakt.To podejrzane.Ale i tak idę.Chcę żebyśmy mieli święty spokój i już.
Ja:Ok.Ile ma trwać to spotkanie?
Marian:Napisał mi,że od 20:00 do 20:30
Ja:Niech będzie ale jeżeli nie wrócisz na czas i o mnie o tym to sam tam pójdę.
Marian:Dobra.To idę.

Czekałem i czekałem.Było już kilka minut po 20:30 a Marian nie wracał.Podzedłem sprawdzić co się dzieje.

MARIAN,NA SPOTKANIU:

Bartek:Więc jednak przyszedłeś.
Marian:Jak widać.Teraz gadaj.Czego od nas chcesz?
Bartek:chodź do mojego garażu.Tam ci powiem
Marian:Ok.Ale nie wiem po co.
Bartek:Ponoć masz czarodziejski języczek.Zobaczymy czy jest taki czarodziejski.Hahahaha.

Byłem na miejscu spotkania.Nie zastałem ich tam.Wtedy słyszałem jakiś śmiech i widziałem,że w jednym garażu pali się światło(Drzwi garaży były drewnianie i tak zniszczone,że przez szparki drzwi widać było smugi światła.).Po cichaczu podszedłem do drzwi i przez szparę zauważyłem,że mój Marian leży w samych bokserkach na podłodzę garażu Bartka jest zmuszany do wdychania swątu jego butów.Teraz to ma sens.Przypatrywał się nam bo chciał by Marian był jego suczką.Jednocześnie się gniewałem bo go do tego zmuszał wbrew jego woli a z drugiej strony cieszyłem się bo to pokazało,że zazdrościł mi Mariana.

Bartek:Wąchaj mi buty.
Marian:Po moim trupie.
Bartek:Ok.Skoro nie chcesz po dobroci to będzie po złości.

Biedny Marian.Widziałem jak Bartek przyciska mu buty do nosa.Marian pewnie mnie zauważył bo patrzył w moją stronę.Bartek też tam zerknął więc się schowałem.

Ja:Spokojnie,Marian.Wyciągne cię z tego.
Marian:Liczę na ciebie.
Bartek:Na co liczysz?
Marian:Yyy na to,że będe mógł się zająć twoimi stopami.
Bartek:Widzę suko,że zwracasz się z szacunkiem do swojego pana.Doceniam to więc dostaniesz nagrodę.Wąchaj mi skarpety.Po siłowni więc będziesz miał co wdychać.Hahahahaha.
Marian:Tak mój władco.
Bartek:Dobry początek.Dobra wystarczy.Teraz wyliż mi stopy.
Marian:Tak jest.

Myślałem,że mnie rozniesie jak to widziałem.Czekałem na odpowiedni moment.I wreszczie nadszedł!Bartek po tym wrzystkim zasnął i miałem szansę by odbić Mariana.

Marian:Kuba.Ale się cieszę,że mnie uratowałeś.
Ja:Przeciesz jesteś moim chłopakiem.Nie dam cię skrzywdzić.

Gdy uratowałem Mariana,pomyśleliśmy,że przy okazji zemścimy się na Bartku.To było piękne.

Ja:Marian.Weź tą taśmę i przeklej mu ręce do tej rury.Ja go rozbiorę.
Marian:Ok.Ja mu przyłożę stopy do twarzy.

Kiedy Bartek się obudził nic nie widział.Nawet nie czuł,że jest rozebrany i skrępowany.

Bartek:Dobrze niewolniku.Teraz zajmiesz się moją....eee co jest.
Ja:Wystarczy,Marian.
Bartek:Ty.
Ja:Tak.I zapamiętaj Mój Marian nie będzie lizał stóp i pały nikogo innego prócz mnie.
Bartek:Przepraszam.Byłem poprostu zazdrosny.
Marian:Zazdrosny.O co?
Bartek:Bo widziałem jak się się zajmujesz jego stopami.Ja nie mam niewolnika ani mastera.Myślałem,że jak każdy fetyszysta lubisz złych masterów
Ja:Aha.Chciałeś się dowiedzieć jak to jest.
Bartek:Tak.Przepraszam was za wrzystko.

Po wyjaśnieniu wrzystkiego Ja Marian i Bartek zostaliśmy przyjaciółmi.On wiedział kim jest dla mnie Marian.Jako nasz przyjaciel nic nikomu nie powiedział.

[/list]

2770132u

Prosimy o ciąg dalszy