15nastolatek feet stary wyjadacz
Dołączył: 18 Paź 2015 Posty: 491 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 5 razy
|
Wysłany: Pon 15:26, 04 Lip 2016 Temat postu: Podwózka. |
|
|
Opowiadanie jest wymyślone. Za błędy przepraszam. Przepraszam też za długą nieobecność na forum, nie miałem czasu ani weny do pisania. Mam nadzieje, że tym opowiadaniem wam to zrekompensuje.
Chodził krok w krok za mną aż nie doszliśmy do mojego wozu. Od małego drewnianego mostu, przez liczne budynki aż do garaży. Potem pozostało już odszukać mój.
-Kuba, dzięki wielkie za tą podwózkę. Mam u ciebie dług.
-Daj spokój, stary. To drobiazg. Ty zrobiłbyś dla mnie to samo.
-Racja, ale i tak dzięki.
-Przypomnij, gdzie mam z tobą jechać?
-Mamy jechać na dworzec. Mam pojechać do ciotki, a od mojego domu na dworzec jest kawał drogi.
-Jasne. Rozumiem. Pomóż mi odszukać samochód i możemy ruszać.
-Przecież tu jest ich co najmniej z milion jak nie więcej.
-Kto szuka, ten znajdzie. Zapamiętaj, Witek.
-Wiem, ale...
-Żadne "ale". Jak znajdziemy samochód to i tak dojedziemy tam przed czasem. Sam gadałeś, że mamy jeszcze 2-3 godziny.
-Fakt.
-Właśnie. I nie narzekaj, bo żeby cię podwieźć zerwałem się z meczu.
Witek to mój stary znajomy. Wysoki, szczypły brunet o ciemnobrązowych włosach na Justina Biebera, ciemnobrązowych oczach i jasnej karnacji. Było gorąco, więc obaj byliśmy ubrani lekko. On w spodnie moro, czarne sandały i brązową koszulkę, a ja w strój piłkarski podobny do stroju zawodnika Borussi Dortmund. Tylko że na nogach miałem białe Nike Hypervenom.
Przeszliśmy ostrożnie przez garaże. Samochody stały tam jak na parkingu, a wszędzie walały się potłuczone butelki, niedopałki po papierosach i inne śmieci. Z resztą czemu tu się dziwić, skoro na garaże dzień w dzień przychodzą menele czy dresy i robią tam sobie pijackie balangi.
-Dobrze, że przynajmniej samochody nie zastawiają drogi. Gorzej, że są tu te śmieci i butelki.-Wtrącił Witek.
-I mnie to mówisz?
Śmialiśmy się z tego, ale mimo to szliśmy dalej. Czułem, że Witek kątem oka patrzy na mnie. A konkretniej na moje nogi. Nie chciałem mu przeszkadzać, bo liczyłem, że przestanie, a byłem chłopakiem, który z natury nie często komuś coś przerywał. Wiecie, o co mi chodzi. Wreszcie doszliśmy do mojego garażu.
-Który to garaż?-Spytał, patrząc nie w tą stronę co trzeba.
-Za tobą.
Witek odwrócił się i zobaczył mnie przy białym, trochę zniszczonym garażu z powoli rdzewiejącymi ciemnoczerownymi drzwiami. Otworzyłem garaż i wyjechałem z niego dość łagodnie potraktowanym przez czas ciemnozielonym Audi 80.
-Fajna bryka.-Zaśmiał się Witek.
-Będziesz komentował jak dojedziemy na dworzec.
-Spoko.
Witek wsiadł do Audi na siedzeniu pasażera. W środku pachniało miętowych odświeżaczem powietrza. Znowu zerknął na moje jaskrawożółte buty, które spoczęły już na pedałach samochodu. Patrzył uważnie, więc zobaczył kawałek czarnego materiału moich skarpetek. Widziałem, że "Mały Witek" już się obudził.
-Pojedziemy pod pocztę. Stamtąd będzie już widać dworzec.-Powiedziałem mojemu pasażerowi, który nie odrywał wzroku od moich stóp. Nie mogłem się skupić nawet na odpaleniu Audicy, więc postanowiłem to przerwać.-Fajne mam buty?-Spytałem Witka.
-Bardzo.-Powiedział Witek i wciąż się w nie wpatrywał.-Jednak bardziej mnie ciekawiło jakie masz soxy.-Dodał i popatrzył na materiał Hyperwenomów, który wyglądał jak skarpetki.
-Nie mam skarpetek. Po tych butach jestem bosy.
-Ale ten materiał...
-Ten materiał to tylko element butów. Pokaże ci.-Powiedziałem i powoli zdjąłem but, odsłaniając duże, jasne, gołe stopy.
-Zwracam honor.
-Dzięki.-Powiedziałem i nałożyłem but.
-Zdejmij je lepiej.
-Czemu?
-Może ci tak będzie wygodniej.
-W sumie przy takim upale...Masz racje, ale to nie będzie problem?
-Nie, coś ty. Ja sam przy takich upałach jeżdze albo w sandałach.-Tu podsunął mi pod twarz podeszwę swojego buta.-Albo na bosaka.
-Spoko. Bo mam wrażenie, że stopy mi się zaraz ugotują.-Dodałem i zdjąłem Nike i położyłem je pod nogami.
-Wogóle tego nie mówiłem, ale masz kształtne stopy.-Powiedział Witek.
-Ale wielkie.-Zwróciłem uwagę.
-Jeśli chodzi o wielkość to pies morde lizał.-Dodał Witek.
-To w takiem razie dzięki za komplenet. Ty masz lepsze. Takie chude i zgrabniutkie.-Powiedziałem takim wesołym tonem.
-Ale chude i małe.
-Nieważne. Ja wiem swoje.
-Niech ci będzie. Sorki, że spytam, ale czy mogę ją dotknąć?-Zapytał nieśmiało Witek.
-Moją stopę?
-Nie ważne. Zapomnij, to głupie.
-Nie.-Powiedziałem i przysunąłem moją stopę do jego drzwi i lekko uniosłem.-Nie krępuj się.
-Serio?
-Tak. Dawaj.
-Okej.-Powiedział Witek i wziął moją stopę i lekko pszesunął palcem po jej podeszwie. Po tym dotknięciu zacząłem się kręcić i śmiać.
-Dosyć.-Powiedziałem śmiejąc się cicho.
-Kto by pomyślał. Kubuś ma łaskotki.-Powiedział Witek.
-Bez zdrobnień mi tu.
-Dobra. Wiesz, że lubie cię powkurwiać.
-Niestety. Podobało ci się?
-Strasznie.
-A podnieca?
-Jak cholera. Mogę sobie ulżyć?
-Ale tu?
-Nikt się przecież nie dowie.
-Ja się dowiem. Ale jak musisz to okej. Tylko poczekaj.-Powiedziałem, po czym wyszedłem z samochodu, zamknąłem garaż, wróciłem i pojechałem na ubocze, w połowie drogi na dworzec.-Teraz dawaj.
-Okej, ale jeszcze drobiazg.-Powiedział. Potem złapał moją stopę i ją pieścił, jednocześnie wyjmując małego ze spodni i waląc sobie.-Dzięki, chyba bym zwariował.
Patrzyłem z zachwytem na grubą, żylastą, długą pałe mojego przyjaciela. Sam chciałem też sobie zwalić, ale czułem, że to może się źle skończyć, więc się powstrzymałem, ale podniecenie we mnie narastało z każdą sekundą. Czułem że kręci mi się w głowie, że oddech przyśpiesza, że serce wali, że ręce mk drżą, a nogi mrowią. Wolałem w tym momencie rozkoszować się wyczynami Witka, który w tym momencie masował mi też kostkę.
-Sorki, za to co zrobie, ale nie mogę z tym walczyć ani chwili dłużej.-Po tych słowach Witek przycisnął moją stopę do twarzy i zaczął ją łapczywie lizać.
-Ooooooo.-Jęknąłem z przyjemności. Witek po moim jęku zaczął mi podgryzać pięty. Jęknąłem ponownie, ale nie wiedziałem czy to z przyjemności, czy też z bólu.
Kiedy czułem jego ciepły, mokry język na mojej stopie, palcach i pomiędzy nimi po prostu...Tego nie da się opisać. Sami musicie przeżyć coś takiego.
-Ale to było zajebiste!-Wrzasnął Witek.-Sorki za to.
-Nie przepraszaj. Mi się to podobało.-Powiedziałem.
Witek uśmiechnął się do mnie, nie przerywając walenia. Wiedziałem, że w ustach ma smak mojego potu meczowego i mojej stópy, mokrej od jego śliny. Znowu wziął moją stopę i polizał palce po całej długości, potem wylizał mi buty, wywąchał mi je, a następnie polizał mi podbicie u stóp. Tym razem je zabrałem, bo mocniej nie to załaskotało. Wiadomo. Mokra noga, a ściślej jej naskórek jest wrażliwszy niż normalnie.
-Skończ-wycedziłem.-Zaraz mnie załaskoczesz na śmierć.
Od razu jak to powiedziałem Witek chyba aż za dobrze poczuł skutki swoich zabaw. Cały się wyprostował, potem lekko wzdrygnął i spiął pośladki.
-Eee, Witek co ci jest?
-DOCHODZĘ!!!!!!!-Wrzasnął na cały głos i zacisnął zęby. W tym momencie jego kutas uwolnił całe pokłady białej spermy. Długo to trwało, więc chyba Witek dawno sobie nie walił, skoro z jego pały jak z wulkanu wystrzeliły całe pokłady spermy. Przednia szyba, okna...Wszystko zababrane jego plemnikami. Nawet mnie nimi ubabrał.
-Ja pierdole. Dużo tu tego.-Powiedziałem zdziwiony.
-Wiem.Zaraz to wyczyszcze.-Powiedział Witek i wyjął z kieszeni mały dezedorant i ścierkę. Najpierw zlizał całą spermę z samochodu, o mnie nie wspominając. Następnie wszystko to wytarł, znowu wraz ze mną, a na koniec cały samochód wypryskał dezedorantem.
-Och. Od razu lepiej.-Powiedziałem z ulgą.
-Trzeba sprzątać swój bałagan.
-Racja. O.O.
-Co O.O?
-Przez to zaraz ja strzele.
-Co to, to nie.
-Co chcesz zrobić? Spytałem.
-Przecież wiesz co.
-Jesteś pewny?
-Jasne. Dla chcącego, nic trudnego.-Powiedział Witek i zsunął mi spodnie i bokserki, po czym zaczął igrać z moim przyjacielem. Po chwilo strzeliłem równie pokaźnym strumieniem spermy jak Witek, a on z kolei to wrzystko łyknął.
-Ooooccchhh. Co za ulga.-Wysapałem i ubrałem się.-Dzięki.
-Spoko.
Od razu gadając jeszcze o tym wszystkim, pojechaliśmy do ciotki Witka, bo autobus na zwiał. Dojechaliśmy tam 10 minut przed czasem. Jeszcze w trakcie jazdy ustaliliśmy sobie, że od czasu do czasu będziemy to powtarzać, ale ze zmianą ról.
KONIEC.
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez 15nastolatek feet dnia Pon 20:20, 04 Lip 2016, w całości zmieniany 2 razy |
|