|
dla fetyszystów męskich stóp www.FeetFetish.fora.pl
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Petro rozkręca się
Dołączył: 04 Sie 2018 Posty: 51 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy
|
Wysłany: Pią 15:14, 12 Lip 2019 Temat postu: |
|
|
Obudziwszy się z głębokie snu, jesteśmy przerażeni, szczególnie kiedy śniło nam się coś okropnego.
Kiedy już coś takiego się zdarzy, zwyczajnie zrywamy się z łóżka, starając się upewnić poprzez nasze otoczenie, czy koszmar dobiegł końca.
Nie jesteśmy pewni przez kilka sekund, czy to był na prawdę sen czy też coś realnego; oddech zaczyna wariować a twój umysł działa dziko, pierwotnie.
Czy wszyscy jesteśmy tylko zwierzętami?
Czasami jednak wystarczy donośnie chrapanie potężnego Byka, który leży obok ciebie, byś wiedział, że noc dobiegła końca a nastał nowy dzień. Często śnią mi się koszmary i można powiedzieć, że budzenie się z krzykiem to dla mnie prawie codzienność, od zawsze tak było. Ktoś bardziej obeznany stwierdziłby że to jakaś głęboka trauma z przeszłości, która nie daje nam spać spokojnie; czytałem na ten temat; z tym że czy to może być prawda? Złe sny się zdarzają. Najgorzej jeżeli te sny prześladują nas przez lata; mam jeden który powtarza się praktycznie codziennie. Dotyczy on wielkiej maszyny, coś w rodzaju fabryki, choć nie jestem w stanie jej opisać; mogę powiedzieć że za każdym razem kiedy trafiam na platformę, wokół której spadają bezwolnie wielkie, ogromne metalowe obracające się mechaniczne trybiki, jestem świadom tego że zaraz umrę a jest to tylko sen. Za chwilę to wszystko runie i obudzę się ponownie, mimo wszystko nigdy nie jestem w stanie się uspokoić, nawet przez kilka minut zastanawiam się co tak na prawdę może to oznaczać. Mam różne sny, rzadko dobre, praktycznie nie pamiętam snu, którym bym zapamiętał pozytywnie, większość jest okropnie abstrakcyjna i nawet jeżeli zaczyna się dobrze i zupełnie neutralnie dla odbiorcy, to koniec końców i tak wszystko sprowadza się do śmierci. Co za durne i okropne uczucie. Teraz przynajmniej mam świadomość, że gdy tylko się budzę, obok siebie, w moim własnym łóżku, który jest odziany białą i zawsze czystą pościelą jest ktoś do kogo mogę przytulić się nim opadną te wszystkie negatywne emocje, po skończonej fazie snu.
- Co za pojebane gówno - mówię zwykle do siebie, przekręcając się na drugi bok i lekko wtulając się w lewy bok mojego dużego chłopca. Nie mogę uwierzyć, że od czasu jego przeprowadzki do mojego mieszkania minęły dwa miesiące, lekko dwa miesiące. Byku rozpoczął już pracę, a raczej jak ja to ujmuje "karierę zawodową"; brzmi to dużo lepiej niż po prostu "praca". Słowo praca jest bardzo obusieczne. Kojarzy się z wysiłkiem i wyzyskiem a ostatecznie z wykończeniem psychicznym jak i fizycznym, szczególnie ta fizyczna daje w kość, mogę to zauważyć po nim. Chociaż nie będę kłamał że widok zmęczonego dużego faceta, który tylko marzy o odpoczynku jest jednym z bardziej uroczych, przynajmniej dla mnie. Jestem prawdopodobnie okropnym sadystą. Mimo wszystko to dobry poranek, zawsze jest dobry. Ocierałem swój policzek o jego odsłonięta klatkę piersiową z tymi dużymi i pięknymi sutkami, które chciałoby się po prostu ściskać i tarmosić, tak długo dopóki rosły chłopak nie zacznie jęczeć lub nie dostanę od niego prawym sierpowym. Nie mam zamiaru go dręczyć z rana, nie mam zamiaru dręczyć go ani z rana ani w południ, ni wieczorem. Zasługuje na odpoczynek jak każdy z nas. Takie poranki są najlepszym początkiem dnia, tak czy inaczej. Mogę sobie wtedy spokojnie podziwiać jego muskulaturę, te małe pojedyncze włoski na jego klatce piersiowej, tak jakby natura wiedziała, że zbyt duża ilość futra na klatce nie zawsze jest dobrym rozwiązaniem, szczególnie nie w jego. Przez co jego klatka piersiowa wygląda tak jakby po prostu chciała zostać przytulona, to właśnie też często robię lub po prostu przejeżdżam po niej ręką kiedy śpi; uważam że to relaksujące a także może pomóc mu dospać tego poranka. Tak więc bez większego skrępowania zwykle leże z telefonem w jednej ręce, lurkując jakieś fora internetowe dla nieudaczników życiowych, którzy po prostu wypisują o tym, jak ciężko cokolwiek osiągnąć w życiu, aczkolwiek zdarzaja się tam też całkiem zabawne i ciekawe artykuły, pomimo tego, to wciąż wylewisko smutnych ludzi o zupełnie nudnym i depresyjnym spojrzeniu na świat. Nie wiem do tej pory dlaczego i w jakim celu to przeglądam? Może stało się to po prostu poranną rutyną. Podczas gdy mój kciuk wędruje w dół po telefonie, moja druga dłoń po prostu głaszcze tego umięśnionego Byka po jego klatce piersiowej, nie mogąc sobie oczywiście wydarować żeby przeczesać jego krótkie, prawie nieistniejące włoski pod pachami. Uwielbiam je, szczególnie że przeważnie to miejsce jest takie ciepłe, moje palce po prostu to kochają i nie mógłbym nazwać się sobą gdybym ich trochę nie wyszczotkował palcami, płynne i spokojne ruchy, tak jakbym chciał by Byk pozostał jeszcze przez parę chwil w świecie, który wytwarza jego podświadomość podczas snu. Nigdy nie grymasi, po prostu śpi spokojnie; z lekko otwartymi ustami, przez które wydaje poranne koncerty, zwane także chrapaniem, a także lekko ugiętymi brwiami. Wygląda jednocześnie groźnie a także spokojnie. Co za uroczy duży chłopak. Stara się także zapuścić coś w rodzaju brody ale zwykle kończy się na kilku włoskach na brodzie a następnie ścina to w mgnieniu oka. Nie jest mu raczej dane być owłosionym samcem, z tym że to chyba nic złego. Zsuwam delikatnie rękę w dół i odkrywam jego brzuch a także jego majtki, by sprawdzić czy przypadkiem nie śni o czymś zbytnio przyjemnym. Zadowala mnie widok tego lekkiego porannego wzwodu, który naciska na jego, zazwyczaj czarne, majtki. Mógłbym ująć to w dłoń i zapewnić mu przyjemną pobudkę, no ale dlaczego miałbym marnować jego poranną ekscytację zaraz po przebudzeniu. To nie w moim stylu. Tak więc ponownie go przykrywam i delikatnie ucałuje jego klatkę piersiową, nim ponownie się do niej przytulę. "Niedługo idzie do pracy" przypominam sobie, patrząc na godzinę, która promienieje w moim telefonie, odbijając od szybki światło słoneczne, które jakimś cudem przedziera się przez nasze rolety, pewnie znów ich nie domknęliśmy jak należy.
- Mhh.. - słyszę jego spokojne mruknięcie nim jego ramię oplata się wokół mojej szyi zaś jego druga dłoń zaczyna gładzić po klatce piersiowej, w tym samym miejscu, w którym przed chwilą go głaskałem. Jego oczy powoli otwierają się i spoglądają na mnie zmęczonym lecz bardzo kojącym wzrokiem. Spoglądam więc w nie i uśmiecham się promiennie, cholera, to prawie jak nie ja. Przynajmniej nigdy tak nie robiłem. Ja i brak pogardliwego spojrzenia na świat? To przecież praktycznie niemożliwe zdarzenie, czy ktoś może to zanotować w kalendarzu?
- Wyspany? - pytam krótko, dociskając się jeszcze odrobinę do niego, jakbym bał się, że zaraz ucieknie z łóżka i więcej go nie zobaczę.
- Ta, wyspany - odpiera ironicznie, lekko stukając swoimi palcami o tył mojej głowy.
- Czyli cię obudziłem? - ocieram głowę o jego palce, moja ręka stara się owinąć wokół jego tłowia i ledwo dając radę przywieram do niego znacznie bliżej. Wciskając usta prosto w jego skórę.
- Zaraz i tak muszę wstawać, nie? - pyta się, spoglądając wokół w poszukiwaniu zegara, którego naturalnie nie mam w domu. Ciekawe czy ktokolwiek jeszcze ma zegary naścienne lub elektroniczne. Wydają się zbyteczne.
- Za jakieś 15 minut będziesz miał budzik, a potem podobno ja. Nie wiem po co go nastawiam skoro i tak wstaję z tobą - mówię, delikatnie i spokojnie całując raz po raz jego lewy bok wraz z klatką piersiową oraz szyją; zostawiam niewinne ślady, przyglądając się mu jakby był obrazem przywieszonym na ścianie. Byku przeciąga się nieznacznie, prezentując mięśnie, które lekko odznaczają się na jego ciele. Minie jeszcze trochę czasu nim będzie tak 'napakowany' by wyglądać jak ciężarówka, z tym że będąc szczerym, raczej bym tego nie chciał. W tej chwili, w tym momencie jest idealny.
- Łaskoczesz - odpowiada po chwili, nim jego ciało podnosi się wraz ze mną by w pozycji siedzącej mógł zawiesić się nieco na nim. Moje dłoń ujmuje jego sutek i za pomocą palca wskazującego nieco ociera go; uśmiecham się ku górze, ku jego oczom, które nadal spokojnie wpatrywały się we mnie i tylko we mnie. Nie istniało nic ponadto to, nawet praca czy też to że gdy tylko telefon zadzwoni, będzie to oznaczać, że musimy wstać z łóżka.
- A to cię łaskocze? - pytam nadal pocierając jego sutka. Byk jednakże tylko zaprzecza głową i pochyla się nieco, tak by jego ciepłe usta dotknęły moich. Kilka pocałunków na dobry początek dnia jeszcze nikomu nie zaszkodziły. Nie były to pocałunki, do których przyzwyczaił mnie Patryk, które były żarliwe i gorące, w których język dosłownie penetrował usta. Po prostu spokojne i przyjemne doznania, bez większych i porywających niczym trąba powietrzna. Ponadto Marcin wciąż uczył się całować, nie robił tego zbyt często, tak więc pozwoliłem mu praktykować zawsze kiedy ma tylko na to ochotę, chyba że akurat jestem bardzo zajęty i znajduje sie w mojej strefie twórczości. Wówczas nawet największa tabliczka czekolady w kształcie serc lub sam on w obciskających go majtkach nie potrafiłby skruszyć mojego serca. Nie mógłbym nazwać pasją tego co robię jeżeli jakikolwiek czynnik ludzki mógłby mi ograniczyć moje pisarstwo, prawda? Przecież to wręcz zupełny brak szacunku; Nasze krótkie i spokojne pocałunki nie zostają przerwane nawet na chwilę, po prostu tkwimy tak obok siebie, przylegając naszymi ciałami i ustami. Mokre i ciepłe odgłosy całowania, a być może nawet mlaskania są nawet bardziej pobudzające niż jakikolwiek stymulator. Nasze stopy niechętnie lecz po chwili dość żwawo również ocierają się o siebie; Bogowie, którzy stworzyli ten świat jak i nasze ciała, a szczególnie jego, musieli mieć w planach by owe stopy były zaprojektowane w taki a nie inny sposób. Moje nogi i stopy są dość kościste lub raczej chude jeżeli miałbym porównywać z jego mięsistymi i soczystymi stopami, które są znacznie większe niż moje. Porównywaliśmy je nawet dla zabawy kilkukrotnie, w końcu jak powiedział Marcin, nie jest on aż tak zainteresowany w takie zabawy, co nie znaczy, że ja nie mogę czasami ich pomasować lub po prostu pobawić się nimi tak jak należy, w czasie przekonam go do tego, że stopy są tak samo fascynujące jak te ciepłe i miłe pocałunki. W końcu całowanie stóp? Czy można w jakikolwiek sposób okazać komuś większy szacunek lub sprawić by poczuł się lepiej? Nie w moim świecie. Aczkolwiek mój świat bywa całkiem dziwny. Nasze stopy ocierają się lekko o siebie, zataczając koła w powietrzu, a także napierając na siebie; kiedy w końcu nasze języki otarły się o siebie, po raz pierwszy raz od dawna; nie jestem pewien czy Byk uważa iż jest to zbyt odrażające ale kiedy tylko otarł język o mój, zastopował na chwilę nim ponownie włączył go do pracy, ocierając się o moje usta a także o ich wnętrze. Spokojnie pomrukiwanie oraz szelest pościeli wypełnił ten niemalże pusty pokój, który zapewniał doskonałą akustykę, aż w końcu telefon zadzwonił, oznajmiając że czas zbierać się do pracy. Byku powoli odciągnął mnie od siebie i poklepał mnie po policzku nim wstał z łóżka i ruszył prosto do kuchni by przygotować sobie śniadanie.
Śniadania w naszym domu to totalny absurd, nigdy nie zdarzyło mi się zjeść w nim tego, co zwykle powinno się jeść na śniadania. Podobno mają być lekkie i strawne, choć Marcin woli dołożyć do tego tłustego mięsa czy też jajecznicę z kiełbasą, nigdy nie rozumiałem co prawda fenomenu jajecznicy, według mnie smakuje okropnie i jest mdła lub raczej nie powinno się jej jeść na śniadanie; ale dobrze też wiem że Byk, jak sama nazwa wskazuje, to duży chłopak i musi zjeść dużo by mieć siłę na resztę dnia. Przerwy w pracy z kanapkami czy też jedzenie w pobliskich fastfoodach to raczej nie jest dobry substytut śniadaniowy. Nie wiem. W końcu ja dość rzadko jem śniadania, jeżeli już to muszę się do tego zmusić; ostatecznie wychodzi na to, że pierwszy swój posiłek dnia jem dopiero gdzieś o godzinie 10:00 lub 11:00, zależy kiedy stwierdzę w pracy, że jest to czas na moją zasłużoną przerwę. Nawet jeżeli nie jem śniadania w domu to i tak siedzę wtedy z nim w naszej małej, skromnej kuchni. To chyba jedyny element tego miejsca, który mogę uznać za skromny; kuchnia nadaje się do remontu lub przynajmniej do pomalowania i jest ogromnym kontrastem co do reszty pomieszczeń, no ale niestety, nie mam do tego smykałki a nie przebywam w kuchni jakoś specjalnie długo. Gdyby nie lodówka, to powiedziałbym że praktycznie nigdy mnie tutaj nie ma. W zasadzie to myślałem już wielokrotnie o tym, żeby wstawić lodówkę do pokoju. Na prawdę. Nie żartuje. Nie widzę żadnego sensu siedzenia w kuchni, skoro i tak nic tutaj praktycznie nie gotuje a wszystko raczej zamawiamy; choć Marcin używa jej częściej, chociażby do wspominanej jajecznicy. Przeglądamy razem portale społecznościowe, a od kiedy zacząłem prowadzić wpisy na forum, na którym właśnie czytacie to wszystko, to także zdarza nam się przeglądać wspólnie wiadomości na GaduGadu czy też pozostałe krótkie komentarze lub te bardziej rozbudowane, które dostajemy lub raczej ja je dostaje. Muszę też powiedzieć w tym miejscu, że doceniam wszelkie wsparcie wobec tego co tutaj tworzę, choć czasami niektóre wiadomości są mocno "creepy" i wolałbym na nie, nie odpisywać. Co nie znaczy, że jeżeli wam nie odpisałem to znaczy, że coś jest nie tak. Zwykle po prostu nie mam na to czasu. Właściwie to jak to się stało? Powiedzialem chłopakom o tym co tutaj zapisuję? Pomimo że wcześniej byłem bardzo negatywnie do tego nastawiony? Już to wyjaśniam.
[INFORMACJA POBOCZNA - SZCZEGÓŁY POD POSTEM]Faktycznie, jakiekolwiek wspominanie o tym było bardzo ciężkie, nie wobec Patryka, ponieważ on przyjął to jak najbardziej zabawną rzecz na świecie, a raczej jako coś co go "w kurwę bawi", a także przyszło mu pisać (Podobno z tego co mówił mi prywatnie) z osobami, które są jego "fanami" przynajmniej za takich się uważają. Myślę że bardzo pozytywnie na niego to wpłynęło? Czujemy się swojego rodzaju anonimowymi celebrytami jakiegoś forum na kiju. Tak jak wspominałem Patryk nie jest zbyt rozgarnięty więc możliwe że jemu to nie przeszkadza aczkolwiek Byku miał co do tego pewne opory, kiedy powiedziałem mu o tym że ja i Patryk byliśmy zawiązani "w taki a nie inny układ" przyjął to raczej spokojnie, trochę na śmiesznie a trochę też nie zrozumiał całości; zaś kiedy powiedziałem mu o forum, uznał że nie chce mieć z tym raczej nic wspólnego. Wszystko jednak zmienia się w czasie, jesteśmy na etapie (lub raczej on jest) na etapie akceptowania tego, w końcu nie robię tym nikomu krzywdy. Nie zdarzyło mi się jeszcze mieć jakichkolwiek nieprzyjmności związanych z tym oto tytułem w życiu prywatnym, nie do końca też chcę się w to pchać. Jednakże zawsze zapraszam do wszelkiego kontaktu, ja i chłopaki chętnie rozmawiamy na różne tematy, o ile pozwoli nam czas i o ile nie jesteście skoncentrowani na jednym i tym samym (fetysz to nie wszystko w życiu, prawda?) - a i pragnę nadmienić że już zdarzyło mi się spotkać w normalnym życiu kogoś z tego forum, z tym że on nic raczej o tym nie wie. W każdym razie, kumplu, jeżeli to czytasz - lepiej nie wystawiaj telefonu na widok publiczny w słynnej restauracji fastfoodowej! Ciekawe czy czyta to właśnie ta osoba? Pozdrawiam w każdym razie.
Wracając jednak do naszego wątku głównego, tak właśnie wyglądają zazwyczaj nasze poranki kiedy musimy iść do pracy. Zwyczajna rutyna, nic co jest ponad przeciętne. Razem pracujemy i razem staramy się żyć, cokolwiek to znaczy; nic nie zmieniło się w kwestii mojej pracy, nadal podchodzę do niej trochę poważnie a z drugiej strony wiem, że nie muszę przeć naprzód z całych sił, więc nie zawsze wyrabiam obowiązkową 'normę', w końcu nie mogę całe życie udawać miłego i wyrachowanego pracownika obsługi, który jednocześnie zajmuje się setkami innych rzeczy w międzyczasie. Byku pracuje dość ciężko na magazynie, nie jest tam nikim wybitnym i raczej nie szykuje się by awansował w najbliższym czasie, musi przede wszystkim wbić się w ten słynny "rytm" pracy; każdy ma coś takiego w sobie, musi po prostu wczuć się w ten motyw; zadręczanie się pytaniami "ile do końca zmiany" wcale nikomu nie pomagają. Wręcz odwrotnie, szkodą waszemu zdrowiu. Skup się w pracy na pracy, a po pracy myśl o przyjemnościach. Inaczej zwariujecie, to na pewno. Aczkolwiek mówi to osoba, która nie wyjdzie z biura, która nie dokończy tego co sobie zaplanował, nienawidzę czegoś odkładać na drugi termin. Skoro powiedziałem, że dam radę to muszę dać radę i nie ma innej możliwości. Zwykle po nudnej, czasami wkurzającej pracy, wracamy do domu. Ja wracam trochę wcześniej, ponieważ pracuję po osiem godzin w ciągu dnia, zaś Marcin musi popracować nieco dłużej, czasami z własnego wyboru zostaje godzinę czy dwie dłużej, ponieważ nosi w sobie to samo uczucie jak ja; skoro coś zacząłeś to dokończ to. Oczywiście jest to płacone jako 'nadgodziny' i sam się oto prosi, a skoro chcę to nie mam prawa mu zabraniać ani nakazywać by było inaczej; w końcu wróci zmęczony i spocony do naszego przytulnego mieszkania, gdzie ja będę mógł już o niego odpowiednio zadbać. Wcześniej, kiedy mieszkałem zupełnie sam a życie było jednym wielkim konkursem, po prostu siadałem osamotniony do swojego biurka, zamawiając cokolwiek, tylko bym mógł włożyć coś do ust, nie interesowało mnie kompletnie nic innego - a teraz jest zupełnie inaczej. Pierwsze co robię to sprawdzam czy na pewno Byk został w pracy jeszcze na kilka godzin, a jeżeli został to mogę zacząć działać. Po pierwsze trzeba zamówić obiad ale nie byle obiad, nie też coś wykwintnego, ile razy można jeść coś z japońskiej restauracji, czasami wypadałoby zjeść nawet zupę lub rosół. Tak więc właśnie robię, dobieram odpowiednie menu i zamawiam je na konkretną godzinę, upewniając się jeszcze jedną wiadomością do Marcina, czy na pewno wróci do domu w wyznaczonej godzinie. Następnie przyda się też uprać nasze brudne ciuchy, choć jego skarpetki zawsze zostawiam na chwilę dla siebie, by za pomocą węchu upewnić się czy na pewno wymagają już prania, nie raz i nie dwa zdarzyło mi się podrzucić mu do butów, już trochę 'znoszone' skarpety, tak by mógł w zupełności wypełnić je zdrowym, samczym zapachem. Cholera, mam nadzieję że to nie wpływa w żaden sposób na jego zdrowie. Po zamówieniu obiadu i wstępnemu ogarnięciu pokoju, który jak zwykle wala się w setkach moich kartek, notatek czy też innych rzeczy, które powinny znajdować się gdzieś zupełnie indziej ale z niewytłumaczalnych powodów, potrafię mieć tarkę do sera podrzuconą gdzieś obok telewizora. Tego zjawiska nie jest w stanie nic wyjaśnić. Kiedy uznam że pokój jest już gotowy do funkcjonowania, wychodzę na balkon z papierosem i oddycham głęboko, wczuwając się w tą zatrutą atmosferę tego miasta, jak smog i dym metropolii napełnia moje płuca, wraz z rakotwórczym tytoniem- cholera. Miał być miły opis widoków zza okna a jak zwykle coś poszło nie tak. Heh, no nic. Tak właśnie to wygląda. Dobrze, że przynajmniej moje lokum wygląda na czyste i nowoczesne; nie żebym był jakimś fanem technologicznym albo futurystycznym dziwakiem ale jedyny kolor, który szanuje (oprócz czarnego) to biel. Meble, ściany a nawet cholerne łóżko zlewają się z kolorem moich włosów, ktoś uszczypliwy mógłby powiedzieć że wygląda to jak w jakimś psychiatryku i nie obraziłbym się za bardzo na takie stwierdzenie. Może faktycznie żyje w psychiatryku i tylko wydaje mi się to wszystko? To miałoby nawet sens. Tylko że jak wytłumaczyć wtedy, że ktoś z zewnątrz czyta mój dziennik? Czasami moje myśli na prawdę potrafią zadziwić nawet mnie samego. Balkon - moje miejsce przemyśleń, choć czasami łazienka też nim jest. Tutaj właściwie wykluwają mi się wszystkie możliwe dobre pomysły, kiedy tworzę cokolwiek lub jestem zawiązany w jakiś kreatywny projekt, to właśnie to miejsce daje mi sporo energii, a może to zwyczajnie papierosy a miejsce nie ma żadnego znaczenia? Tego nie wiem. Wiem na pewno, że posiadanie balkonu to priorytet. Nie wyobrażam sobie mieszkać w jakimś bloku mieszkalnym, w którym jedynym oknem na świat są właśnie cholerne okna. Co za bezsens. Skoro już moje płuca napełniły się od nowa dymem i rakiem, mogę spokojnie wrócić do pokoju. Wyszukać filmu na wieczór, który obejrzymy lub nie, to zależy co będziemy mieć w planach, a także przejrzeć nowe zlecenia z mojej drugiej firmy. Staram się oddzielić czas między jedną a drugą pracą, nie wspominając już o czasie prywatnym, jednakże muszę od czasu do czasu zobaczyć, jakież to ciekawe zlecenia znajdują się na naszej stronie internetowej. W końcu słyszę jak ktoś puka do drzwi, nie kto inny jak mój mężczyzna, więc z bananem na ustach przebijam się do przedpokoju; jeżeli pies obronny dobiega do furtki w trzy sekundy, to skurwysyni nie widzieli mnie kiedy podbiegam do swoich drzwi. Otwieram więc drzwi i napawam swoje oczy automatycznie; świeżo po pracy Marcin, może nie tyle co zlany potem ale widzę, że miał za sobą ciężki dzień; po pracy zdążył się już przebrać w zieloną koszulkę na ramiączka, krótkie czarne spodenki i nieśmiertelne adidasy.
- Zamówiłem obiad - mówię, zamykając za nim drzwi; następnie łapie go za koszulę by obniżyć nieco jego głowę i pocałować te piękne ciepłe usta. Byku bez słowa wręcza mi jedynie worek z jego strojem roboczym, który za chwilę wrzucę do pralki.
- Co zamówiłeś? - pyta dopiero po kilku sekundach, przed tym zdążył już położyć się wygodnie na łóżku, odsłaniając swoje piękne czerwone od spracowania podeszwy z grubymi paluchami. Widok podbija natychmiast moje serce więc bez skrępowania po prostu siadam obok niego, ujmując w dłoń jedną z jego stóp i kładąc ją sobie na kolanie, podczas gdy druga dłoń natychmiast ląduje na jego nodze, pocierając go nieco, by pomóc mu odpocząć.
- Dzisiaj tradycyjna polska kuchnia, wiem że ją lubisz.
- Ziemniaki i kotlety? - pyta zadowolony, kiedy jego palce u stóp wdzięcznie poruszają się, reagując na delikatny dotyk moich palców. Doprawdy, te podeszwy mogłyby rozpalić kogoś, są ciepłe i lekko mokre. Takie jakie lubię, nie są tak wysuszone jak nieraz widuje na zdjęciach, niektórych osób. Są miłe w dotyku a ponadto bardzo gładkie, dlatego też czym prędzej zabieram się do roboty, starając się wymasować ból z jego stóp, na co odpowiada mi tylko przyjemnym westchnięciem.
- Zapomniałeś o buraczkach. Też dałem w dodatkach - odpowiadam uśmiechnięty, bowiem nic nie sprawia mi takiej przyjemności jak dbanie o niego, w taki czy inny sposób.
- Mhm - odpiera mruczeniem. Nie był nadal przekonany co do zabawy stopami; sądziłem więc że takie codzienne lub prawie codzienne masaże mogą mu trochę pomóc oswoić się z tym fetyszem, a może odnajdzie w tym coś przyjemnego? Jak już zdążył komentować po pierwszym tygodniu takich masaży, że jest to coś czego na prawdę mu brakowało w życiu a chyba zwyczajnie nie wiedział o tym. To prawdziwe. Nie mogę go winić za niewiedzę, nie chciałem jednak za bardzo na niego naciskać, jeżeli miałbym nawet tylko masować jego stopy do końca swojego życia, to nie ma w tym żadnego problemu. To przyjemność dla mnie jak i dla niego. Czasami żartobliwie dodawał "masuj stopy" z nieśmiałym uśmiechem. Nie przywykł do wydawania takowych poleceń ale nie mógł ukryć, że bardzo mu się to podoba. Jego palce u stóp reagowały tak jak przypuszczałem na wszelkie zmiany w gładzeniu jego podeszw, widocznie jest jednym z tych bardziej wrażliwych chłopaków, którzy boją się łaskotek, choć nie rozumiem dlaczego. Przecież to śmiech to zdrowie, chyba że jest to długie i faktycznie męczące. Moje palce spokojnie przemykały przez całą długość jego stopy nim wydał z siebie lekkie i nagłe parsknięcie. To doprawdy wrażliwy duży chłopak, gdybym miał ocenić, który z nich jest bardziej podatny na łaskotki to trudno byłoby mi ocenić choć prawdopodobnie właśnie Marcin - Ej, zgodziłem się ale bez łaskotania - odpowiada zadowolony.
- A czy ja cię łaskoczę? Chce żeby było ci miło - mówię nieco piskliwym tonem głosu, jakbym chciał wyrazić swoje zdziwienie, że faktycznie go to połaskotało, pomimo że zdawałem sobie z tego świetnie sprawę.
- Lepiej już zostaw te stopy i chodź do mnie - powiedział otwierając swoje ramię, zapraszając mnie do przytulania.
- Masaż który nie trwa nawet pięciu minut? To nawet nie masaż - odpowiadam nieco zwiedzony, choć nie mogłem przecież narzekać, skoro pozwolił mi chociażby na taki skromny gest. Bez większych wyrzutów szybko powędrowałem do niego, wtulając się w jego lekko zapoconą koszulkę i obejmując go; a raczej starając się to robić. Czułem bicie jego serca a także to jak powoli i głęboko oddycha, z pewnością miał ciężki dzień. Gdybym miał kiedykolwiek pracować w miejscu, w którym trzeba biegać z ciężarami, które przekraczają 10 kilogramów, w dodatku przez kilka godzin, to prawdopodobnie padłbym trupem i nie miałby nawet kto opisywać tych rzeczy. Musielibyście odwiedzać mnie gdzieś na Powązkach; szukając tablicy "ten chłopak z białymi włosami, który potrafi pisać";
- A jak tam w pracy? - pyta po chwili.
- W pracy? U mnie? Chcesz posłuchać o czymś tak cholernie nudnym? - popatrzyłem na niego jakby właśnie zranił kogoś bliskiego z mojej rodziny, chociaż to słabe porównanie, w tym przypadku nawet mógłbym się cieszyć o ile nie byłaby to matka - lepiej mi powiedz co ty robiłeś?
- A co może być fajnego w przerzuceniu towaru? - odparł, gładząc moje włosy i nieco szarpiąc mnie za kolczyk w lewej górnej części ucha.
- Prawdopodobnie to samo co załatwianie spraw z petentami i księgowaniu bardzo ważnych rzeczy - odpowiedziałem, łapiąc go za podbródek i przybliżając się nieco do niego.
- Może powinniśmy kiedyś odegrać jakieś role? - zapytał spokojnie.
- Role? Chodzi ci o takie RolePlay'e z chujowych pornosów? Typu pielęgniarka i pacjent? Cholera, musiałbym się bardzo nie śmiać - popatrzyliśmy na siebie z uniesionymi brwiami, jakbyśmy obaj kłamali że wcale a wcale nas to nie interesuje. Wtuliłem się więc po chwili do niego ponownie, ocierając odrobinę swoimi stopami o jego.
---------
Seria będzie nadal kontynuowana, z tym że nie spodziewajcie się niczego ciekawszego. W końcu "szalone" życie w końcu się kiedyś kończy i wszystko sprowadza się do codzienności, oczywiście nie neguje, że jest to codzienność spędzona w dość ciekawym gronie znajomych oraz przyjemności.
Jednakże, jeżeli to nikomu nie przeszkadza to niech też tak będzie.
Cieszę się, że owy wątek jest śledzony przez pewną część użytkowników.
Dzięki za wszelkie okazane wsparcie i widzimy się ponownie, niedługo. (mam nadzieję)
Przypominam także że możecie kontaktować się ze mną jak zawsze na forum; lub na numery gg; nie udostępniam niczego więcej.
Moje GG: 66418622
GG Patryka: 55283536
Pamiętajcie jednak, że każdy ma swoje życie prywatne i to że ktoś wam nie odpowiedział pierwszego dnia, to nie zrobi tego za parę dni lub za parę godzin. Jeżeli o coś prosiliście a wasza prośba nie została spełniona to napisz śmiało raz jeszcze, w końcu wiadomości jest do groma i czasami nawet mi zdarza się coś przeoczyć lub zwyczajnie zapomnieć.
Koniec ogłoszenia parafialnego
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Petro dnia Sob 14:49, 07 Wrz 2019, w całości zmieniany 2 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
2770132u weteran
Dołączył: 16 Kwi 2016 Posty: 554 Przeczytał: 7 tematów
Skąd: Łódź
|
Wysłany: Nie 9:47, 05 Sty 2020 Temat postu: |
|
|
Czekam na kontynuację 😍
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
Petro rozkręca się
Dołączył: 04 Sie 2018 Posty: 51 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy
|
Wysłany: Nie 23:10, 05 Sty 2020 Temat postu: |
|
|
jak coś to jeszcze nie umarłem,
po prostu nie miałem zbyt wiele czasu ze względu na realizowanie marzeń.
wracam do was już niedługo z:
- kontynuacją tego dzieła
a także czegoś czego nie będę bazował na swoich doświadczeniach ale z pewnością będzie wam się podobać.
do zobaczenia-
wasz liryczny samozwańczy bożek
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
Petro rozkręca się
Dołączył: 04 Sie 2018 Posty: 51 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy
|
Wysłany: Nie 21:31, 19 Sty 2020 Temat postu: |
|
|
Ciężko to przyznać ale przebywanie z drugim człowiekiem, który jest nie tylko twoim ulubionym obiektem seksualnym ale także emocjonalnym bywa nieco uciążliwe. Szczególnie kiedy macie różne poglądy na świat. Już spieszę z odpowiedzią. Jestem człowiekiem o bardzo długim języku, to doprawdy dziwne, że nadal jestem człowiekiem; bardziej przypominam jaszczurkę lub jakiegoś innego gada, z tym że nie jestem jadowity, prawdopodobnie? Szybko nauczyłem się, żeby czasami ugryźć się w język, szczególnie przy kłopotliwych tematach. Byku nie jest może jakimś największym wrażliwcem, którego spotkałem w życiu, zdaje się bardziej, że ma wyjebane w większość rzeczy i dba głównie o swój komfort, co umówmy się, nie jest niczym tragicznym. Każdy przecież jest jedynie egoistą; chociażbyście nie wiem jak się zapierali to przecież wasza przyjemność jest najwyższym priorytetem. W każdym razie, nauczyłem się by nie ruszać pewnych tematów; jednym z takich tematów była kwestia Patryka, który pomimo wszystko pozostawał ze mną przez cały ten czas w kontakcie, choć było to nieco ograniczone, chociażby z tak prozaicznego powodu jak fakt, że mam już kogoś przy sobie, zaś drugim czynnikiem była i jest praca a także realizacja moich prywatnych marzeń. Niestety ale jak już wcześniej wspominałem Patryk i Byku nie żyli nigdy w przyjaźni i zwykle go irytowało jego zachowanie w czasach szkolnych, co jest w pełni zrozumiałe, sam dobrze pamiętam jakim dupkiem potrafił być lub zachowywać się jak kompletny kretyn; pomimo jego atrakcyjności.
Patryk nie był już dłużej w moich oczach najwspanialszym człowiekiem na całym świecie, właściwie to już dawno temu porzuciłem ten wątek i nie zamierzałem nigdy do tego wracać. W końcu, nie chciałem żeby moje relacje z Bykiem uległy jakiemuś pogorszeniu. Tolerowaliśmy się tak czy tak przez większość czasu, wieczorne przytulanki i drobne pieszczoty tylko dopełniały tego sielankowemu obrazowi. Czy można czymś takim się znudzić? To zależy. Osobiście nigdy nie powiedziałbym że znudziłem się Bykiem, w żadnym przypadku. To bardzo ciepły i otwarty człowiek, ponadto jest totalnie w moim typie i pomimo tego że mamy trochę odrębne zdanie to i tak bardzo dobrze się dogadujemy. Mogę jedynie zarzucić, że zbyt szybko się denerwuje. No ale cóż poradzić, byk to byk. Jeżeli go rozjuszysz to lepiej nie stać na jego drodze. Szczególnie że ręką mógłby połamać mi kości, zaś obiema dłońmi? Prawdopodobnie moglibyście szukać mnie w tym momencie gdzieś na cmentarzu; Gdyby jednak się tak kiedyś zdarzyło to nie ważcie mi się przynosić kwiatów. Po cholere mi kwiaty na nagrobku. Kompletnie bezsensowne.
Wracając jednak do historii a raczej do bieżących zdarzeń to mieszkałem z Bykiem już trochę czasu. Przyzwyczailiśmy się do siebie dość mocno. Nie jestem teraz w stanie sobie wyobrazić by wracać do mojego pustego domu. Oswoiłem się z jego obecnością; z jego głosem a także zapachem. Nie ma niczego lepszego niż wtulanie się w drugą drogą ci osobę i okazyjne zabawy z jego stopami a także innymi częściami ciała, które wydają nad wyraz "soczyste". Nasza kuchnia nadal wymagała solidnego remontu ale zawsze się z nią mijaliśmy, właściwie to gdyby się dobrze zastanowić to kuchnia jest najbardziej bezużytecznym urządzeniem w naszym domu, czasami dochodzę do wniosku że lepiej byłoby wprowadzić lodówkę do pokoju i tak ją po prostu zostawić, ponieważ i tak nic nie gotujemy. Jestem pewien, że archeolodzy kiedyś odnajdą nasze szczątki w tym domu, wraz z niewyremontowaną kuchnią. No ale nie rozmawiajmy tutaj o asortymencie domowym, w końcu kogo to obchodzi? Z pewnością bardziej zainteresuje was fakt, że bardzo powoli i stopniowo zacząłem przekonywać się do tego by wprowadzić w nasze życie nieco więcej urozmaicenia; nie żeby nam tego brakowało; i mogę przyznać jedno, bardzo otwarcie, nigdy nie widziałem takiej maszyny do pieprzenia jak Byku. Jego biodra i sprawność w łóżku jest godna boga. Jeżeli widzieliście kiedyś jakiegoś uzdolnionego aktora porno to proszę, zapomnijcie o tym, są kompletnymi amatorami. Byk to prawdziwy agresywny siłacz, który sprawi, że zapomnicie jak się nazywacie po 10 minutowym stosunku. Właściwie to dość przyjemne uczucie, kiedy już się przyzwyczaisz chodzić okrakiem. Słyszałem kiedyś bardzo trafną i całkiem prawdziwą definicję, z angielskiego brzmi to następująco: "pijana/y kutasem". To stan w którym nie jesteście w stanie nawet określić czy jeszcze żyjecie, który mamy rok, jak macie na imię, dlaczego tu jesteście. Nieziemskie i błogie uczucie, połączone z czymś bardzo przytłaczającym za wami. Meh~ nadal jestem zdziwiony jak ktoś tak duży może być aż tak sprawny. Wracając jednak do samego początku mojej wypowiedzi w sprawie urozmaicenia naszego życia zacząłem rozmawiać z Bykiem na temat Patryka. Chciałem go poniekąd przekonać że to nie jest do końca taki debil, co prawda niezbyt inteligenty i bystry ale jeżeli chodzi o tematykę stóp i takich 'pomniejszych' zabaw łóżkowych to jest dość ciekawym obiektem, którym można byłoby się pobawić w jakiś racjonalny sposób..
- Czyli już ci się znudziło? - zapytał Byku; wpatrując się we mnie tak jakbym miał zaraz dostać porządny wycisk. Odrzuciłem swoje nieco przydługie włosy na bok, wychylając się zza mojego biurka, ponieważ jak zawsze byłem zbyt zajęty swoimi 'kreatywnymi' sprawami. Byku już zdążył się do tego przyzwyczaić choć rzadko przerywał mi moją pracę twórczą, zgubienie wątku w trakcie pisania czegokolwiek może być zgubne w skutkach.
- Co mi się znudziło?
- Cały czas gadasz o Patryku. Przecież wiesz że go nie lubię.
- Nie lubiłeś go za czasów gimnazjum, potem tak na dobrą sprawę to go nawet nie widziałeś. Każdy się zmienia. Przecież mówiłem ci że ja kiedyś też zacząłem się zachowywać jak kutas.
- Cały czas się zachowujesz jak kutas. - zapytał się, przechylając swoje ciało nieco o łóżko, eksponując swoje ciepłe i szerokie stopy wprost na mój widok. Nienawidzę kiedy tak robi, potrafi to odgonić moje twórcze myśli i skupić cały mój zwierzęcy instynkt tylko i wyłącznie na nim. To zadziwiające, że tak szybko zmienił swoje zdanie na temat fetyszu stóp. Wystarczyła niewielka tresura a raczej przyzwyczajenie go że lizanie i łaskotanie stóp to jedna wielka przyjemność. Przynajmniej dla kogoś tak egoistycznego i zakochanego jak ja.
- Oh, na prawdę? A sądziłem że lubisz kiedy jestem zdecydowany. - odparłem nagryzając filter od papierosa; nie palę w domu, aczkolwiek przy moim biurku panują trochę inne zasady wszechświata.
- Nie żebym był zły tylko po prostu od ponad tygodnia gadasz z nim i nawet z nim piszesz.
- Piszę; co mam robić? Albo piszę książki, albo piszę z kolegami i koleżankami. Jestem uzależniony od przelewania swoich myśl na papier lub .. ten bardziej elektroniczny papier.
Zauważyłem jednak że ten temat nieco go krępuje a raczej sprawia w nim pewien dyskomfort. Odetchnąłem więc i powoli przemknąłem do niego by położyć się na nim, a raczej lekko osunąć się na jego klatkę piersiową, by musnąć jego usta kilkukrotnie. Dobrze wiem, czego potrzebuje taki duży chłopak. Szczególnie by go nieco pobudzić. Tak jak mówiłem. Byku to wspaniała maszyna do tego by zniszczyć cię w łóżku lecz nim wzbierze się w nim ochota zwykle trwa to kilka chwil. Tak jakby nadal wstydził się tego co robimy. Jak wiele zmian zaszło we mnie od samego początku moich seksualnych przygód i dewiacji, że postrzegam to obecnie jako naturalną kolej rzeczy?
- No ale co ty właściwie od niego chcesz? Po co z nim piszesz?
- No nie mów mi, że nie jesteś nawet ani trochę ciekawy jak można byłoby się zabawić w trio. No wiesz, im więcej stóp tym lepiej - wyszeptałem do niego, drapiąc go delikatnie po tej ledwo wyhodowanej koziej bródce, która nadawała nieco męskości do tej dziecięcej buzi.
- Czy na pewno chodzi tylko o stopy?
- Możliwe. Posłuchaj mnie bardzo uważnie. Dla mnie Patryk jest tylko i wyłącznie obiektem seksualnym, nie kocham go, możliwe że dawno temu coś takiego istniało ale teraz mam chyba swojego dużego byka, o którego muszę dbać i nie mów mi że cię to nie interesuje ani trochę. Dobrze cię znam a raczej wciąż poznaje.
- Pomyślimy.. a ja ci nie wystarczam?
- Przecież dobrze wiesz, że nie oto chodzi. Wystarczasz, zawsze marzyłem żeby budzić się przy takim facecie jak ty i pieścić go nawet jeśli jest to wstydliwa kwestia - na te też słowa, bez większego ostrzeżenia przesunąłem rękę wzdłuż jego ciała tak by ująć jego majtki i potrząsnąć nieco jego workiem, który ledwo mieścił się w moją małą dłoń - a przecież nie możesz powiedzieć, że jest ci tutaj źle, hm?
- Nie; nie jest - widziałem jak na jego twarzy powoli budował się niewielki rumieniec, uwielbiam kiedy duzi chłopcy są tacy nieśmiali, szczególnie na początku. Zawsze kiedy coś takiego się dzieje jego wzrok wędrował po suficie; tak jakby chciał zignorować fakt że moja ręka nieustannie i bardzo powoli gładziła jego krocze.
- A mogłoby być nawet lepiej. - odparłem zadowolony, zaciskając dłoń przez chwilę, tak by przypomnieć jego przyrodzeniu o jego użyteczności oraz wrodzonych wybitnych umiejętnościach, które skwitowało niewielkie wybrzuszenie w jego bokserkach. Zadowolony iż pomogłem mu nieco się rozluźnić i pobudzić jego zmysły powoli zszedłem z jego ciała, muskając jedynie lekko jego prawą stopę, która natychmiast odsunęła się w bok. Pomimo wszystko jego stopy to nadal bardzo wrażliwy punkt, który z rozkoszą wykorzystuje przy każdej możliwości.
- Nadal nie wiem czy mógłbym się z nim dogadać - stwierdził zakładając ręce na siebie, spoglądając nieco w dół, tak jakby chciał się upewnić że jego ukryty sprzęt nadal działa; widocznie działał jak należy skoro zareagował tak szybko na dotyk.
- To proste. Nawet prostsze niż twój i mój ojciec. Wystarczy, że się spotkamy. Nie mówię że mamy od razu isć do łóżka i bawić się w jakieś trójkąty czy też natychmiast rozpocząć przygotowania do jakiegoś wydarzenia ze stopami. Po prostu spotkać się i pogadać jak kumple. Pójść na pizze albo do naszego ukochanego sushi.
- I co? Pewnie musiałbyś mu jeszcze postawić to żarcie bo on nawet nie chodzi do pracy pewnie.
- Z tego co wiem to obecnie nie pracuje ale może to się zmieni. A ponadto, to nic wielkiego. Jeden większy obiad raz na jakiś czas. Przecież nie musisz się składać. Daj temu szanse.
Oczywiście by spiknąć Patryka i Byka na jakiekolwiek spotkanie jest dość trudno albo raczej było w tamtym momencie. Pomimo tego już od tamtego dnia zacząłem myśleć o tym, by jakoś pogodzić tych dwóch głupków. Obaj są już chyba na tyle dorośli by wybaczyć dzieciństwo lub po prostu spojrzeć na siebie jak na nowych ludzi; przecież wszyscy ulegamy zmianom, no możliwe że Patryk zbytnio za tym nie podąża, dla mnie nadal jest tym samym dziecięcym mokrym marzeniem, który zapoczątkował wszystko w moim życiu. Tak więc nawet jeśli nie doszłoby do bliższego spotkania to zależało mi nieco na tym by nasze relacje poprawiły się. Skoro mogłem naprawić siebie i dzięki Klaudii powrócić do starych znajomych, którzy znali mnie jako mnie a nie jako 'człowieka sukcesu' to oznacza, że mogę zrobić to samo z Bykiem i Patrykiem. Jakby nie patrzeć, chciałbym po prostu się z nimi spotkać w miłym klimacie, a jeśli doszłoby do czegoś większego to nie zaprzeczam, że nie jest to coś czego bym nie podążał.
-----
jak widzicie nie umarłem. powracam także na gg gdyby ktoś potrzebował ode mnie czegoś!
Masz pytanie? Jakieś zdjęcia? Inne pierdoły? Albo po prostu nudzisz się i chcesz pozawracać nam trochę dupe? Zapraszam-
Numery GG:
Ja: 66418622
Patryk: 55283536
Byku: 68657774
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
2770132u weteran
Dołączył: 16 Kwi 2016 Posty: 554 Przeczytał: 7 tematów
Skąd: Łódź
|
Wysłany: Pon 1:27, 20 Sty 2020 Temat postu: |
|
|
Świetne. Może byś uzbierał to w książkę
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
feet stary wyjadacz
Dołączył: 06 Lis 2009 Posty: 425 Przeczytał: 10 tematów
Pomógł: 11 razy
|
Wysłany: Wto 4:27, 21 Sty 2020 Temat postu: |
|
|
Pomylił Ci się rok w edytowanym tytule wątku :p
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
2770132u weteran
Dołączył: 16 Kwi 2016 Posty: 554 Przeczytał: 7 tematów
Skąd: Łódź
|
Wysłany: Pon 15:50, 05 Paź 2020 Temat postu: |
|
|
Up
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
paulek527 początkujący
Dołączył: 15 Mar 2017 Posty: 7 Przeczytał: 3 tematy
|
Wysłany: Pią 21:36, 01 Sty 2021 Temat postu: |
|
|
Planujesz jakąś kontynuację? Wiem, że z forum nie dzieje się najlepiej (łagodnie to ujmując), ale mimo wszystko bardzo wciągnąłem się w tę historię. Ostatnio nadrobiłem wszystko, czego nie przeczytałem przez ostatnie parę miesięcy i absolutnie nie mam dość. Koniec wątku Patryka nie sprawił, że opowiadanie stało się nudniejsze albo coś. Wręcz przeciwnie, super czytało się o relacji twojej i Byka
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
Petro rozkręca się
Dołączył: 04 Sie 2018 Posty: 51 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy
|
Wysłany: Wto 14:30, 20 Kwi 2021 Temat postu: |
|
|
paulek527 napisał: | Planujesz jakąś kontynuację? Wiem, że z forum nie dzieje się najlepiej (łagodnie to ujmując), ale mimo wszystko bardzo wciągnąłem się w tę historię. Ostatnio nadrobiłem wszystko, czego nie przeczytałem przez ostatnie parę miesięcy i absolutnie nie mam dość. Koniec wątku Patryka nie sprawił, że opowiadanie stało się nudniejsze albo coś. Wręcz przeciwnie, super czytało się o relacji twojej i Byka |
dzięki za to że ktoś jednak podniósł ten temat do góry; nie spodziewałem sie.
ostatni rok (ponad) w związku z nieistniejącym wirusem oraz totalną głupotą naszej jedynej słusznej partii nie był zbyt korzystny; nie miałem czasu nawet na prywatne życie, nie mówiąc o rekreacji ale wszystko sie unormowało (tak mniej wiecej)
kontynuacja? tego nie wiem; zobaczymy.
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
Supersaiyajin ciekawski :)
Dołączył: 12 Gru 2017 Posty: 46 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz
|
Wysłany: Wto 21:05, 20 Kwi 2021 Temat postu: |
|
|
Gdybyś planował coś pisać ew. miło spędzić czas to mamy foro nowe. Dziś wrzuciłem tam fajny filmik z prania naprawdę brudnych adidas yeezy. Zapraszam
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Supersaiyajin dnia Wto 21:06, 20 Kwi 2021, w całości zmieniany 1 raz |
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
|